"Nie żałuję niczego" – pomyślałam i zatrzepotałam swoimi nowymi zielonymi skrzydłami z misternym wzorem. Delikatnie zaszeleściły na wietrze, a ja poczułam nieprzepartą ochotę, by wyciągnąć je do słońca. Moja gruba talia miała wcięcia w nowych miejscach, a ja czułam się bezpiecznie w tym stabilnym ciele. Soki wesoło krążyły w żyłach. Rozejrzałam się. Wokół mnie było wiele takich jak ja. Jak to się stało? - Jesteś beznadziejna. Nie nadajesz się do niczego – rzucił na odchodne, a mnie wryło w ziemię. Dosłownie. Patrzyłam na jego plecy, zmieniające się na ubitej ścieżce w coraz mniejszą ciemną plamkę. Moje nogi były jak kłody, przez chwilę wgapiałam się w żwir i zauważyłam, że oplatają mnie korzenie. Wychodziły powoli spod ziemi, spod moich stóp. Oplatały mnie delikatnie, pytająco, a ja w odpowiedzi stałam w miejscu, zaciekawiona co dalej. A dalej poczułam mrowienie w kostkach, poczułam jak ze mnie również coś wyrasta. Jak od dawna tłumiona złość i frustracja nabierają realnych
“Jestem tu sam. Jestem tu sam. W betonowym mieście. W betonowym mieście.” Le illjah "Betonowe Miasto" Zamknięty w ciasnych ścianach mojego domu i głowy, spędzam coraz więcej czasu w wirtualnej rzeczywistości, przestrzeni moich myśli, z czasem coraz czarniejszych, coraz ciemniejszych. Fałszywe okna nie wpuszczają nawet pół promienia światła, a sztuczne światło lampy imitującej Słońce nie wywołuje euforii, jaką potrafią dać rozgrzewające ciało refleksy ognistej kuli przebijającej zza chmur. Nawet radosny żółty kolor, wywołuje jedynie melancholię i uderzenia tęsknoty za utraconym światem. Samotność i nicość maskuję interiorem z rozrzuconymi tu i ówdzie w kontrolowanym nieładzie, w artystycznym chaosie, akcesoriami, pod którymi nic nie ma. Nie mam zapisanej kartki, namalowanego obrazu, wyrzeźbionego popiersia. Pod poszarzałą pokrywką atelier nie mam nic. Artysta bez dzieła, artysta bez duszy, artysta bez twarzy, ale z kontem na Instagramie, na którym pozuję na tle sztucznego
"Nie żałuję niczego" – pomyślałam i zatrzepotałam swoimi nowymi zielonymi skrzydłami z misternym wzorem. Delikatnie zaszeleściły na wietrze, a ja poczułam nieprzepartą ochotę, by wyciągnąć je do słońca. Moja gruba talia miała wcięcia w nowych miejscach, a ja czułam się bezpiecznie w tym stabilnym ciele. Soki wesoło krążyły w żyłach. Rozejrzałam się. Wokół mnie było wiele takich jak ja. Jak to się stało? - Jesteś beznadziejna. Nie nadajesz się do niczego – rzucił na odchodne, a mnie wryło w ziemię. Dosłownie. Patrzyłam na jego plecy, zmieniające się na ubitej ścieżce w coraz mniejszą ciemną plamkę. Moje nogi były jak kłody, przez chwilę wgapiałam się w żwir i zauważyłam, że oplatają mnie korzenie. Wychodziły powoli spod ziemi, spod moich stóp. Oplatały mnie delikatnie, pytająco, a ja w odpowiedzi stałam w miejscu, zaciekawiona co dalej. A dalej poczułam mrowienie w kostkach, poczułam jak ze mnie również coś wyrasta. Jak od dawna tłumiona złość i frustracja nabierają realnych
“Jestem tu sam. Jestem tu sam. W betonowym mieście. W betonowym mieście.” Le illjah "Betonowe Miasto" Zamknięty w ciasnych ścianach mojego domu i głowy, spędzam coraz więcej czasu w wirtualnej rzeczywistości, przestrzeni moich myśli, z czasem coraz czarniejszych, coraz ciemniejszych. Fałszywe okna nie wpuszczają nawet pół promienia światła, a sztuczne światło lampy imitującej Słońce nie wywołuje euforii, jaką potrafią dać rozgrzewające ciało refleksy ognistej kuli przebijającej zza chmur. Nawet radosny żółty kolor, wywołuje jedynie melancholię i uderzenia tęsknoty za utraconym światem. Samotność i nicość maskuję interiorem z rozrzuconymi tu i ówdzie w kontrolowanym nieładzie, w artystycznym chaosie, akcesoriami, pod którymi nic nie ma. Nie mam zapisanej kartki, namalowanego obrazu, wyrzeźbionego popiersia. Pod poszarzałą pokrywką atelier nie mam nic. Artysta bez dzieła, artysta bez duszy, artysta bez twarzy, ale z kontem na Instagramie, na którym pozuję na tle sztucznego
Trochę to konto zardzewiało. Stare zdjęcia, stare teksty - ale pomyślałam, że czas najwyższy je odświeżyć i powrzucać co nieco tego, co radośnie tworzę. Także będą tu teksty, pewnie jakieś obrazki, może od czasu do czasu zdjęcia.
Około godziny 13. Korek. Za korkiem kobieta, mężczyzna, druga kobieta, pobocze, w tle dom cyganów. Trasa Zachód-Wschód, miejsce pomiędzy Lublinem a Świdnikiem. Droga dwupasmowa. Przejście dla pieszych.
Starsza kobieta leży na poboczu w tzw. pozycji bezpiecznej, wyglądającej prawie jak embrionalna. Jest siwa, ma na sobie zwykłe ubranie, chyba też torebkę. Przed nią chodzi w tę i z powrotem druga kobieta, dużo młodsza, w luźnym stroju. Chodzi w tę i z powrotem trzymając się za głowę obiema rękami, cała się
(¯`♥´¯)¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨(¯`♥´¯) ..`•.•´ THANKS FOR ADDING A FAVORITE `•.•´.. o°O¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨O°o
(¯`♥´¯)¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨(¯`♥´¯) ..`•.•´ I appreciate that you like my work! `•.•´.. o°O¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨O°o .::THE BEST FOR YOU!::.